Dzień Mamy

„Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat.” (J 16, 21)

Wszystkim mamom z dziećmi pod sercem, w chuście, na rękach, w wózku, raczkującym po dywanie, wyjmującym z buzi niejadalne, goniącym po parku, łapiącym spadających z huśtawki, tłumaczącym po raz tysięczny dlaczego nie wolno, adresatkom najszczerszych uśmiechów, bezkrytycznych adoracji i równie zaangażowanych sprzeciwów, wyspanym po czerech godzinach przespanych bez przerwy i wypoczętym po dziesięciominutowej przerwie w grze na cymbałkach, mamom obiecującym sobie, że z dniem, w którym dziecko zacznie chodzić wyślą je na dwutygodniowy obóz i jednocześnie stęsknionym podczas dwugodzinnego samotnego wyjścia na zakupy do Lidla, mamom ograniającym korpo-obowiązki i tym „niepracującym” w domu, mamom wygłaszającym przez zaciśnięte zęby wieczorne prośby i oglądającym przed zaśnięciem zdjęcia swoich dzieci, mamom noszącym wiercące i rozumiejącym gugające, w koszulce z krótkim rękawkiem mimo zmiany pogody, ale za to z kompletem zapasowych ubrań, kocyków, kremów, pieluszek, chusteczek (oraz kamyków do kolekcji, papierków po lizakach, misiem i tym samochodzikiem, bez którego nie można wyjść za próg, ale potem się już o nim nie pamięta) w „swojej” torebce, mamom dumnym i zatroskanym jednocześnie… po prostu MAMOM – składamy najserdeczniejsze życzenia. Niech patron dzisiejszego dnia – św. Filip Nereusz – wstawia się za nami i uczy nas, jak z dystansem i humorem podchodzić do codziennych przygód, niech modli się dla nas o poczucie, że jesteśmy wystarczająco dobrymi mamami, właśnie dokładnie takimi, jakich potrzebują nasze dzieci.